Antydepresanty mają znaczący, najczęściej negatywny wpływ na funkcjonowanie i sferę seksualną człowieka. Schody zaczynają się już na samym początku. Coś co dawniej było przyjemnością i zabawą stało się problemem nie do przeskoczenia. Brak ochoty ze względu na spadek libido, trudności w utrzymaniu podniecenia, a także bardzo często brak możliwości osiągnięcia orgazmu powoduje poczucie wstydu i bezradności. Frustracja narasta, partner/partnerka/partnerzy nie rozumie/ją co się dzieje. W głowach drugich stron zaczyna pojawiać się tysiące myśli, wątpliwości dotyczących atrakcyjności, przeważają niezręczne rozmowy, bo jak wytłumaczyć, że „to nie Twoja wina”?.
O co chodzi?
Ze względu na wzrost serotoniny (spowodowanej przyjmowaniem leków SSRI lub zwrotnego wychwytu serotoniny – czyli antydepresantów) organizm traci równowagę. Kluczowa jest tutaj dopamina – kolejny ważny neuroprzekaźnik wpływający na nasz nastrój. Naturalnie oba te związki się uzupełniają, dzielą po równo. Przyjmując dawki leków antydepresyjnych organizm traci homeostazę(równowagę), dopamina „nie dogania” swojego sprzymierzeńca. Mimo poprawy nastroju, organizm dokonuje przekształceń, odsuwa na bok dopaminę, która ma znaczący wpływ na nasz popęd seksualny. Istotny jest tutaj wiek i dawka przyjmowanego leku. Im mniejsza dawka i młodsza osoba zażywająca, tym mniejsze prawdopodobieństwo napotkania trudności w tej sferze i na odwrót. Oczywiście nie jest to „pewniak”, wszystko zależy od naszych indywidualnych cech.
Co dalej?
Nie martw się, nie jesteś sam. Przynajmniej połowa osób biorąca antydepresanty zmaga się z takimi samymi skutkami ubocznymi. Nie zamartwiaj się, uwzględniając trudności z jakimi się zmagasz i które spowodowały konieczność brania substancji wspomagających, dodatkowy problem nie wydaje się być pomocny w osiągnięciu optymistycznej wizji przyszłości. Nie czuj się winny, nie wstydź się rozmawiać czy to z partnerem/partnerką, lekarzem czy psychologiem.
Jeśli wystarczająco ufasz osobie (osobom) z którą ma dojść do zbliżenia, uprzedź, że przyjmujesz leki i możesz potrzebować więcej czasu/stymulacji w trakcie seksu, a nawet, że brak orgazmu to nie oznaka Twojego niezadowolenia czy braku satysfakcji, a po prostu trudności. Jeśli nie chcesz nie mów, ale pamiętaj, że czasami nasze nastawienie może być kluczowe w osiągnięciu satysfakcji.
Wprowadzaj zmiany w swoim życiu seksualnym, nie bój się eksperymentować, odkrywaj co może dawać Ci satysfakcję, być może to właśnie odpowiedni czas na eksplorację swojej seksualności?
Wspólnie z drugą stroną szukajcie, wchodźcie w różne role(może BDSM?), wprowadzajcie masaże, które będą miały działanie stymulujące, używajcie olejków, lubrykantów, świec, muzyki, szperajcie na stronach, forach szukajcie gadżetów. Może to właśnie któraś z tych rzeczy rozbudzi w Tobie pożądanie, które finalnie doprowadzi do satysfakcji w sferze seksualnej. Nie skupiaj się, żeby osiągnąć orgazm, rozkoszuj się dotykiem, emocjami, napięciem.
Jeśli narazie nie czujesz się na siłach, żeby angażować w to drugą osobę, spróbuj odkryć co właściwie lubisz. Poprzez masturbację poznajesz swoje ciało, wiesz jaki dotyk lubisz, oswajasz się ze sobą – to też jest okej.
Pamiętaj, że zawsze możesz poszukać pomocy i wsparcia u psychologa, który wysłucha i pomoże znaleźć najlepsze rozwiązanie. Dzięki rozmowie oswoisz się z tematem seksualności, rozwiejesz obawy i wątpliwości, dowiesz się jak rozmawiać z partnerem/ partnerką.
Najważniejsze to nie rezygnuj, nie poddawaj się. Czasami warto rozważyć zmianę leków czy dodanie takich, które uregulują/podniosą poziom dopaminy. Nie rezygnuj z antydepresantów tylko dlatego, że mają takie skutki uboczne. Twoje życie seksualne jest ważne, tak naprawdę jest częścią zdrowia psychicznego, ale możesz o nie zadbać również w trakcie farmakoterapii.
Co może zrobić druga strona?
Staraj się nie naciskać, nie wycofywać się z rozmów i otworzyć się na drugą osobę. Seks jest problemem wtórnym, wynikającym z przyjmowania leków antydepresyjnych, zaznaczaj, że to zdrowie partnera jest najważniejsze, a resztę jesteście w stanie wspólnie wypracować. Twoje potrzeby też są ważne, pamiętaj o tym, to obie strony muszą chcieć i być gotowe na zmianę i pokonanie trudności.
Autor: Anna Wieczorek, psycholog.
Rady, które nic nie dają… Jak mam walczyć z depresją jak biorę leki, któ©e odbierają mi jakąkolwiek przyjemność co oczywiście obniża nastrój….. Błędne kolo i tak źle i tak niedobrze, wolę już zrezygnować z leków
Myśle że rezygnacja z leków to najgorsza opcja. W moim przypadku na pewno bym z nich nie zrezygnowała. Mój partner stawia moje zdrowie na pierwszym miejscu i wspólnie staramy się wypracować problemy. Wszystko opiera się na szczerej rozmowie.
Jeśli w Pani przypadku wypracowanie problemów nie jest możliwe to może rzeczywiście niech Pani zwróci się o poradę i dodatkowe leki do psychiatry.
Artykuł uważam ze jest wartościowy i pomocny zarówno osobie zmagającej się z depresja jak dla ich partnerów.
1.5 godziny przed seksem weź tabletkę Madopar 250mg (dopamina, wyłącznie na receptę) Sam biorę silne antydepresanty. Seks jest 11/10
Oj uważaj z Madoparem, ja brałam Madopar niby przepisany przez neurologa na RZS, a drugi lekarz po 5 mcach brania złapał się za głowę kto mi to przepisał i powiedział że miałam szczęście że nie uszkodziła mi się kora mózgowa…. natychmiast odstawiłam.
Ale tych leków nie musisz brać do końca życia. To zależy jak bardzo masz depresję i jak ona wpływa na Twoje życie.
Tabletka na tabletkę
zgadzam się z wypowiedzia Pani Karoliny.
najważniejsze jest dobranie odpowiednich leków, które nie wpływają negatywnie na seks.Aciprex wyprowadził mnie całkowicie z życia seksualneg, przez 3 lata nie chciało mi się seksu wogole.
Witam. Od długiego czasu biorę antydepresanty i nie mogę osiągnąć orgazmu. Mój partner wie o tym, ale i tak się denerwuje. Ja też nie jestem z tego powodu szczęśliwa… Już nie wiem co robić…
Proponuję poczytać o PSSD bo niestety często to się utrwala nawet po odstawieniu leków z grupy SSRI
Wielu lekarzy do dziś kwestionuje istnienie tego problemu.
Biorę bardzo mała dawke antydepresantu dokładnie 0,5 tabletki dziennie po tygodniu, chęć seksu jest i jest czym bez problemu, mogę uprawiać godzinami ale orgazmu zero
Biorę 20mg paroxinor na dobe od 1,5 miesiąca mogę uprawiać seks bez końca ale orgazmu brak 🙁 ciekawe czy po zakończeniu kuracji to minie, jak nie to chyba sobie w łeb strzele że to brałem
Właśnie, koedy wroci orgazm po odstawieniu leków? Miał ktoś podobnie?
Chciałabym pozdrowić tych którzy przepisując leki skazują nieświadomego pacjenta na cierpienie, odbieranie przyjemności i zostawienie samej sobie z problemem, a przy tym negując jatrogenne skutki przepisanych leków wmawiają pacjentowi problem „sam ze sobą”, nie udzielając ani pomocy ani rozwiązania bezetycznie biorą wynagrodzenie kwitując „nie pomogę” . Życzę aby sami doznali tego na co skazują.
Kurczaki, masz rację, a potem się dziwą ludzie co się stało, to ważna strefa życia. Od tego mi się związek zaczął psuć a nie umiałam tego rozwiązać, a w ulotce nie kojarzę żeby to było opisane, przynajmniej moich leków. U mnie jest inny problem, szybko się nakręcam, nigdy nie dochodzę, smutne dla partnera, ale dla mnie to przegrana totalna.
W ulotkach zazwyczaj jest to wspomniane… Choć chyba częściej jako spadek libido a nie anorgazmia.
Dla mnie to też koszmarny problem; przez całe lata to miałem na wenlafaksynie, ale uznwawałem, że trudno, samopoczucie ważniejsze niż orgazm w seksie, tym bardziej że akoś przy masturbacji dało radę.
Odkąd mam cudowną partnerkę, odstawiłem antydepresanty… seks super ale poza nim, wiadomo. Pod kontrolą i zgodą lekarza wypróbowałem wiec kolejno bupropion, wortioxetyne, duloksetynę i trazodon – wszystkie mają identycxzny wpływ na moje ciało, nawet w minimalnych dawkach 🙁
Czytam, że są jeszcze antydepresanty atypowe (nie-SSRI/SNRI), które mogą nie miec takiego wpływu: agomelatyna, moklobemid, mirtazapina. Próbował ktoś może któregoś z nich? Dajcie znać.
4 lata brania leków. Przeszedłem przez cały pakiet. Problemy z erekcja, brak orgazmu, minimalna poprawa pod względem psychicznym. Wszystko zwieńczone rozstaniami w wieku 20 kilku lat. Czy naprawdę to wszystko musi tak stać w miejscu? Seks jest ważny! Zbliża, rozładowuje natłok emocji i jest nieodłącznym elementem w poprawie zdrowia psychicznego oraz w budowie zdrowej relacji, która też jest ważna w trakcie leczenia depresji. Ciagle tylko powtarzanie, że seks to nie wszystko i partner, partnerka powinni uszanować nasze leczenie w zdrowej relacji. Przez brak odpowiednich działań lekarzy to my chorzy oraz nasze związki cierpią mocniej. Musiałem zrezygnować z leczenia żeby pocieszyć się możliwością współżycia i budowania relacji. Jednak po odstawieniu wróciły lęki, stres, ataki paniki, ból w klatce, który utrudnia zasypianie i przysparza okropnych myśli aby to się po prostu skończyło. Terapia nie pomaga na sygnały czuciowe wysyłane przez mózg. I teraz stoję i patrzę na co się skazać. Na potencjalny brak, seksu, zbliżenia, relacji i czy wybrać jednak antydepresanty po, których może zniknie ten cały natłok myśli i problemów fizycznych, ktore się pojawiły? Czy trwać w cierpieniu, nadal co wieczór pić zioła, ktore nic nie dają i cieszyć się choć tą relacją o którą tak dbałem, budowałem i w której seks sprawia mi ogromne szczęście?
W takim przypadku potrzebna jest terapia rownolegla. Medycyna zachodnia w postaci antydepresantow i medycznego sprzetu to terapia dla ciala. A co robisz dla swojego ducha? Na cierpienie duszy nie ma magicznej tabletki bo ona nie jest materialna a wspolistnieje w twoim ciele. Rozwój duchowy to mozolna praca ale gdy sie w to wkrecisz to co roku masz jakies efekty. To jak zaczynanie silowni od zera na sucho. Ziolo terapia (melisa ma wlasciwosci antydepresyjne) kupowalem na kilogramy z alledrogo bo pilem jej przemyslowe ilosci ale pomogla.
Kwiat kasztanowca poprawia przeplyw krwi w zylach, leczy sie tym zylaki ale porpawia tez erekcje, nie wiem jak na kobiety dziala.
Co do rozwoju duchowego to podstawa jest kontakt z natura i wchodzenie z nia w relacje. ZBieranie kasztanow, chodowla kwiatow doniczkowych i rozmawianie z nimi, kupno psa, karmienie ptakow, konteplacja, szukanie wlasnej drogi medytacji. Z kazdej religii da sie wyciagnac cos dobrego (pomijajac sekty ktore narzucaja wlasna interpretacje biblii). Trzeba tez uwazac na pseudo-duchowosc promowana przez wyznawcow NEWAGE ktora wciaga nowicjuszy. Na OLX nawet sie promuja. Temat o ktorym mozna pisac doktorat ale to co zadziala dla mnie nie musi dzialac dla ciebie. Nie wiem czy bedac na lekach ktore znieczulaja jak narkotyki jest mozliwe budowanie relacji ze swoim duchem bo to wymaga zeby czuc ale mozna prubowac bo na pewno nie zaszkodzi.
Konieczność wyboru między satysfakcją z seksu a walką z depresją jest również moim udziałem. Przez lata wybierałem leczenie się z depresji; wenlafaksyna odcinała przyjemność z seksu, ale jakoś z tym sobie radziłam. Od pewnego czasu, zdecydowałem się jednak pójść w drugą stronę, aby dać szansę nowemu związkowi. No i efekty są spodziewane: przyjemność się pojawiła, ale depresja nie daje żyć.
W związku z tym, zacząłem pod okiem i opieką psychiatry, testować na sobie różne substancje antydepresyjne. Wypróbowałem kolejno: duloksetynę, bupropion, wortioksetynę (brintellix), trazodon. Wszystkie, nawet w najmniejszych dawkach, mają na mój organizm takie samo oddziaływanie, wspomniany skutek uboczny pojawia się po kilku dniach. Szczególny zawód to bupropion, o którym mówi się coś przeciwnego.
Przeczytałem na innej stronie, że antydepresantów, które mają atypowy sposóbdziałania (iiny niż SSRI/SNRI) jest oprócz bupropionu jeszcze sporo, m.in. agomelatyna, moklobemid, mirtazapina. Czy ktoś może próbował tych substancji? Leki z tymi substancjami to np Symago, Moklar, Mirtor. Dajcie znać !
Też mam ten problem. Próbowałem wielu substancji, wszystkie nawet wmałychdawkach mają identyczny efekt uboczny: wenlafaksyna, duloksetyna, sertralina, wortioksetyna, trazodon, nawet bupripion… . Mam jeszcze na liście kilka do sprawdzenia- agomelatyna, moklobemid, mirtazapina, tianeptyna. Czy ktoś próbował któregoś z dobrymi skutkami?
Wiecie co, od 4 lat walczę z napadami paniki i nigdy nie miałam problemu z orgazmem, psychiatra żonglował lekami niczym klaun w cyrku, na ataki nic nie działało. Wtedy stał się cud….nie wiem, który lekarz z kolei przepisał mi parogen. Radość była nie do opisania kiedy lęki odeszły. NARESZCIE Bardzo szybko jednak okazało się, że odeszło coś jeszcze… odczuwanie przyjemności, ochota na sex, orgazm. Uważam, że cena wyleczenia z napadów lękowych była zbyt wysoka, jednym słowem PRZEPŁACIŁAM. Gdy tylko stanęłam na nogi i poczułam się lepiej za namową terapeutki, odstawiłam parogen i tu się zaczynają normalnie jaja. Minął tydzień ani orgazmu ani napadów paniki, myślę sobie ok? Drugi tydzień to samo. Trzeci to samo ani chęci na sex ani kołatania serca, urywanego oddechu nic (tu już mi się lampka zapaliła). Po 4 tygodniach jak walnęło wszystko to miałam napady lękowe po 6 g w ciągu dnia z sexu oczywiście nici, orgazm niewyczuwalny. Teraz mija 5 tydzień i zaczynam myśleć, że jestem trwale „uszkodzona”. Partner nawet nie próbuje. Nie wiem co robić……
Coś się zmieniło u Pani? Jestem w podobnej sytuacji…
Jeśli facet traktuje kobietę/partnerkę głównie jak obiekt seksualny do wyżycia się, to związek zacznie psuć i może się rozpaść. Ale to tylko świadczy o tym, że nie można liczyć na partnera w okresie małej dyspozycyjności seksualnej, bo on musi upuścić – dzięki nam – napięcie seksualne. Jesteśmy jak naczynie do spuszczania się. Przykre to, ale należy stanąć w prawdzie i przestać się oszukiwać.
Kobiety same siebie tak traktują, często porażając oziębłością. W głowie gdzieś mają że jeśli facet/chłopak/partner/mąż nie odbędzie stosunku z nią to pójdzie gdzie indziej…swoją drogą jak tu wpadłaś? Też masz depresję? Poruszamy temat problemów z libido po lekach…